Jak nazwać to, co Peruwiańczycy określają mianem Pishtaco. Nie jest to na pewno byt z legend i minionych przekazów. Pishtaco wciąż żyje w świadomości mieszkańców Peru, egzystując w tradycji i codzienności.
Czym zatem jest ów Pishtaco? Dla Peruwiańczyków nie jest to ani duch, ani demon, ani istota demoniczna. W polskiej literaturze naukowej E. Jodłowska określiła go mianem „andyjskiego wampira”. Zwany także na południu Peru Naqaq, a w Boliwii Karisiri.
Ma swoje liczne wcielenia, ale najczęściej opisywany jest jako otyły, wysoki mężczyzna, o jasnej karnacji skóry, z bujną brodą i niebieskimi oczami. Jego twarz szpecą wrzody i krosty.
Ubrany jest habit zakonny dawnego typu, z głębokim kapturem, najczęściej w ciemnych barwach. Czasem występuje w stroju z elementami dawnych wojskowych mundurów peruwiańskich, boliwijskich, chilijskich, a w ostatnich dekadach ubiorów bojowników Świetlistego Szlaku. Czasem ubiera obszerne poncho z drogiej wełny wikunii lub biały strój lekarza.
W nielicznych przypadkach objawia się jako grupa pishtacos jadąca na koniach.
Pishtaco jest postrachem i prześladowcą rdzennych mieszkańców Andów od południowego Ekwadoru, poprzez Peru, aż po część Boliwii. Nawiedzając górskie okolice, sieje strach wśród mieszkańców andyjskich wiosek i miasteczek.
Często nazywany jest także jako degolladores, czyli „podrzynacz” – gdyż atakuje Indian wędrujących samotnie po bezludnych i oddalonych od wiosek okolicach zabijają ich długim, zakrzywionym nożem, ukrytym pod fałdami habitu lub płaszcza. Często ucinaj im głowy, by następnie przenieść ciało Indianina do jaskini, gdzie nad ogniem wytapia z nich tłuszcz.
Czasem pozbawiają ofiary przytomności dmuchając im w twarz specjalnym proszkiem spreparowanym z ludzkich szczątków lub obezwładniają ofiarę zatrutym jedzeniem.
Zdaniem mieszkańców Andów, istota ta w nieznany sposób wysysaniu z człowieka tłuszcz, po czym człowiek zaczyna chorować, chudnie i umiera.
Pozyskiwanie ludzkiego tłuszczu jest główną czynnością i podstawowym sensem istnienia Pishtaco.
Na przełomie dziejów w świadomości andyjskich wieśniaków zmieniały się cele pozyskiwania tłuszczu. Pishtaco dodaje go rzekomo do stopów metali, z których odlewa się dzwony kościelne. Używa do mechanizmów pracujących w młynach i kopalniach. Wyrabia z niego maści, leki i kosmetyki. Ponadto ludzki tłuszcz niezbędny jest egzystencji obecnych maszyn i urządzeń technicznych: pociągów, statków, samochodów, rakiet kosmicznych, a nawet odbiorników radiowych, telewizorów, komputerów lub telefonów komórkowych.
Teorie spiskowe posuwają się nawet do opinii, że rząd Peru handluje ludzkim tłuszczem nie tylko z cudzoziemcami, ale nawet z kosmitami. Te dość infantylne, śmieszne czasami dla Europejczyka skojarzenia są jednak dla andyjskiego wieśniaka sprawami bardzo poważnymi.
Dlaczego cała ta niewiarygodna historia kręci się w około ludzkiego tłuszczu. Bo tłuszcz w historii, kulturze i mitologii andyjskiej odgrywa bardzo ważną rolę. Tłuszcz był bardzo pożądany, jako warstwa ochronna przed chłodem ludzi zamieszkujących zimne strefy klimatyczne oraz andyjskie obszary wysokogórskie. Proces wielopokoleniowej aklimatyzacji ludów zamieszkujących te tereny wykształcił u nich naturalne predyspozycje do obfitszego gromadzenia tkanki tłuszczowej niż u ludzi w rejonach o łagodniejszym klimacie. W kulturze andyjskie, a zwłaszcza u ludów prekolumbijskich mężczyzna tłusty to człowiek o dobrym stanie zdrowia, dużej sile fizycznej i wysokiej potencji seksualnej, sprawny życiowo, pracowity, szanowany – czyli idealny partner na męża, głowę rodziny lub naczelnika danej społeczności. Tłustość kojarzono z zajmowaniem miejsca w hierarchii władzy, od lokalnej do państwowej, wzbudzała respekt i szacunek. Natomiast – dla lepszego wyobrażenia sytuacji- szczupła kobieta uchodziła za osobę chorą i była mniej pożądana niż jej otyłe koleżanki.
Czy z Pishtaco można walczyć. Oczywiście – należy tylko zorganizować obławę, schwytać go i dokonać samosądu zabijając potwora.
Niestety znane są przypadki, że ofiarami takich obław stawali się turyści, niczego nie świadomi gringos.
W związku z rozwojem technologii, internetu i portali społecznościowych Pishtaco traci swoją „popularności” wśród młodego pokolenia, szczególnie dużych aglomeracji. Jednak są takie obszary gdzie nadal i niezmiennie budzi strach i przerażenie – miasta i wsie costy nad Pacyfikiem, amazońskiej selwy czy biednych dzielnic Limy zwanych pueblos jóvenes, zasiedlanych przez indiańskich migrantów z głębi Andów.
Natomiast wzrasta jego pozycja medialna. Pishtaco stał się bohaterem brukowców, komiksów, telewizyjnych programów rozrywkowych, amatorskich filmów na YouTube oraz niskobudżetowych horrorów. Słowo „pishtaco” poszerzyło swoje pierwotne znaczenie, określając teraz także wyzyskiwacza, człowieka pragnącego zubożyć społeczeństwo.
Zapraszam do odwiedzenia strony na Facebook