System prawny

System prawny w państwie Inków.

Inkowie swoje Imperium nazywali Tahuantinsuyu – czili Państwem czterech Stron Świata.
Centralna częścią tego Imperium była stolica w Cusco – co w ich języku oznaczało „pępek świata”.
Kraj był podzielony na cztery regiony: Chinchaysuyu, Antisuyu, Qullasuyu i Kuntisuyu.
Inkowie szybko wprowadzili własne zasady prawne i wcielali je w życie we wszystkich podbitych przez siebie regionach. Jedne prawo na terytorium całego kraju gwarantowało ład i kontrolę nad sprawami zarówno państwowymi, ale także społecznymi, wojskowymi i religijnymi.

System prawny w państwie Inków
Działanie państwa oparte było o bardzo rozbudowaną drabinkę urzędników, działających na odpowiednich szczeblach. Społeczeństwo było podzielone na grupy po kilka osób, a każda taka grupa miała swojego opiekuna wybieranego spośród tej grupy. Taki opiekun dbał o dobro swoich podległych, był zobowiązany do przestrzegania i egzekwowania prawa oraz do raportowania wyższych urzędników o sprawach bieżących.
Najniżej była grupa 10 osób nadzorowanych przez dziesiętnika. Dziesiętnik między innymi pełnił rolę prokuratora i oskarżyciela w sprawie każdego, nawet najdrobniejszego przestępstwa popełnionego przez któregokolwiek z członków grupy. Dziesiętnik składał raport w danej sprawie do swojego bezpośredniego przełożonego który wyznaczał karę – lub jeszcze wyżej – u Inków obowiązywała bowiem zasada, że wadze grzechu odpowiadała powaga sędziów, jednych wyższych nad drugimi, a nad tymi jeszcze wyższych.
Aby jednak skrócić czas postępowań czy to w sprawach karnych czy cywilnych, postanowiono, by w każdym osiedlu był sędzia, który wydawał ostateczne wyroki. Miał on obowiązek wykonać prawo w ciągu pięciu dni od przesłuchania stron. Jeśli zdarzyła się sprawa poważniejsza, wymagająca wyższego szczebla, przekazywano ją do stolicy danej prowincji.
W każdej stolicy prowincji rezydował nadrzędny gubernator odpowiedzialny za wszystkie sprawy, jakie się mogły wydarzyć. Miał pracować tak, by nikt z procesujących się nie musiał w poszukiwaniu sprawiedliwości opuszczać swej wsi lub prowincji.
Każdy urzędnik lub sędzi, który nie wypełniał starannie swoich obowiązków podlegał karze i był karany stosowanie do swojej winy.
Jeśli jednak sędzia zaniechał oskarżenia podwładnego, nawet jeśli bez wystarczającego powodu zwlekał tylko jeden dzień, to spadała na niego cała kara tego oskarżonego, a na dodatek podlegał karze służbowej za to uchybienie.
Najczęstszą karą była śmierć, baty lub wygnanie – Inkowie wychodzili bowiem z założenia, że prawo ustanowił Inka, więc każdy kto prawa nie przestrzega, przeciwstawia się samemu Ince.
Kara była wykonywana nawet jeśli poszkodowany odstępował od oskarżenia.
Małoletnich karano zależnie od ciężaru winy oraz biorąc pod uwagę wiek sprawcy, nawet jeśli występek był efektem dziecięcych zabaw i psot.
Za winy dzieci karani byli także ich ojcowie – i to surowo – przez to, że nie nauczył dziecka dobrego zachowania.
Za kradzież popełnioną z głodu nigdy nie karano bezpośredniego sprawcę, ale królewskiego zarządcę wioski, który dopuścił swym postępowaniem do takiej sytuacji. Kiedy urzędnikowi udowodniono nieuczciwość, z wysokości metra zrzucano mu na plecy ciężki kamień.
Ponieważ Inkowie nie znali pieniądza, nie stosowali kar pieniężnych. Nie stosowali także konfiskaty dóbr, ponieważ sądzili, że nie można pozostawić przestępcy wolnym a wymierzać karę na mieniu.
Jeśli się jakiś curaca się zbuntował lub popełnił inne przestępstwo zasługujące na karę śmierci, to karę tą wykonywano, ale władzę przekazywano na spadkobiercę curaki. Zatem jeśli kacyk zasłużył na utratę posiadanej godności, Inkowie godność tą nadawali jego synom lub braciom i rozkazywali, aby wszyscy im byli posłuszni.
Także podczas wojny nigdy nie pozbawiali urzędu wodzów podbitych prowincji. Pozostawiali im godność i miejsce w zarządzie prowincji. Władzę przydzielali jednak swojemu przedstawicielowi, pochodzącemu z królewskiego rodu Inki.
Jeśli sędzia danego szczebla zlecał rozstrzygnięcie sprawy do wyższego sędziego, to wydany wyrok nie mógł być oceniany przez tego niższego sędziego, lecz natychmiast wykonywany – pod karą śmierci za złamanie królewskiego rozkazu.
Inkowie twierdzili, że nadanie sędziemu swobody orzekania kary umniejsza powagę prawa ustanowionego przez króla. Swoboda czyniła by również sędziów sprzedajnymi i łakomymi na łapówki.
Można stwierdzić, że prawo inkaskie było bardzo surowe, ale trzeba zdać sobie sprawę, że bardzo dobrze działało. Nieliczne były bowiem wypadki nieposłuszeństwa które zmuszały organy sprawiedliwości do orzekania kary śmierci.
Lud szanował i przestrzegał prawa. Częste były przypadki, gdzie Indianin targany wyrzutami sumienia sam przyznawał się popełnionego grzechu, gdyż wiedział, że prawo ustalało Słońce, a potem przekazywało je Ince. Naruszenie prawa było więc świętokradztwem.
W prawie inkaskim nie istniały apelacje w żadnej sprawie cywilnej czy kryminalnej.
Prawo zakazywało rabowania zdobytych podczas podboju regionów.
Zwyczajni sędziowie co miesiąc składali sprawozdania z orzeczeń w sprawach spornych sędziom wyższego rzędu, a ci swoim przełożony szczebel wyżej. Te sprawozdania przekazywane w formie kipu, czyli pisma węzełkowego, weryfikowały rzetelność sędziów i sprawdzały ich ewentualne niedbalstwo.
Kolory poszczególnych węzłów symbolizowały rodzaj przestępstwa, a włókienka innych kolorów, przyczepione do grubszych sznurków, oznaczały wymierzoną karę.
Jeśli spór powstawał między dwoma królestwami lub prowincjami, Inka wysyłał sędziego wybranego spośród ludzi krwi królewskiej. Taki sędzia osobiście zapoznawał się z problemem i podejmował czynności negocjacyjne. Jeśli dochodziło do ugody ogłaszano ją w imieniu Inki i traktowano jako nienaruszalne prawo.
Jeśli sędzia nie zdołał pogodzić stron, zdawał sprawę bezpośrednio Ince, który sam wydawał wyrok.

Kary za nieposłuszeństwo

U Inków kara i rodzaj więzienia zależała od rodzaju przestępstwa. Świętokradztwo i zdrada stanu były traktowane jako największe przewinienia i karano je śmiercią.
W państwie Inków obowiązywała nie tylko odpowiedzialność indywidualna, ale także odpowiedzialność zbiorowa, dotycząca rodziny, osiedla lub prowincji.
W systemie prawnym kara należała się za:

  • lekceważenie poleceń władcy,
  • niewykonanie poleceń władcy,
  • kradzież,
  • zabójstwo,
  • niszczenie własności społecznej,
  • zdradę małżeńską,
  • przesuwanie kamieni granicznych,
  • podpalanie,
  • wstrzymywanie biegu wody.

Przywilej poślubienia swojej siostry przypadał jedynie Ince i nikt inny w kraju nie mógł poślubić krewnego w pierwszej linii, czyli siostry, matki, kuzynki, ciotki, siostrzenicy, krewnej lub matki chrzestnej. Kara jaka obowiązywała za złamanie tego prawa to utrata obu oczu.
Jednym z rodzajów kary było hilmaya – rodzaj kary wymierzany inkaskiej arystokracji, polegający na zrzuceniu z niewielkiej wysokości ciężkiego kamienia na leżącego poniżej skazanego

Karę śmierci wyznaczano za:

  • kradzież plonów z pól rządowych,
  • palenie mostów,
  • wkroczenie do domu Dziewic Słońca,
  • w niektórych przypadkach za zdradę małżeńską,
  • bunt lub rebelia w prowincji (śmierć całej populacji danej prowincji),
  • lokalny curaca za samowolne wydanie wyroku śmierci na swoim poddanym (kara śmierci musiała być zatwierdzona przez władcę).

Pachacuti Inqa Yupanki ustanowił następujące prawa:

  • Zakaz spalania lub ścinania drzew owocowych, pędów lub pastwisk bez zgody Inki pod karą śmierci lub innych kar;
  • Zakaz łowienia i zabijania lluychu, taruka, wanaku, wikunia i wachwa, wolno zabijać pumy i lisy;
  • Za nieposłuszeństwo młodzieży wobec rodziców lub osób starych – za pierwszy raz kara batów a za drugi wysiedlenie do kopalń złota lub srebra;
  • Za napad lub kradzież na drodze kara 500 batów, a za drugi raz ukamienowanie i pozostawienie ciała bez pochówku, by zjadły je lisy lub kondory;
  • Karą za lenistwo i bród było wypicie z tykwy roztworu zrobionego z mieszaniny brudu z pola, z domu, z naczyń, z rąk, z głowy i z nóg;
  • Za otrucie lub zabicie jadem lub czarami karano śmiercią przez zrzucenie ze skały i poćwiartowanie;
  • Za próbę otrucia Inki karano śmiercią, ze skóry robiono bębny, z kości flety, z zębów naszyjniki, a z czaszki kielich do picia.

Przebieg rozprawy sądowej:

  • oskarżeni byli przetrzymywani do rozpraw sądowe,
  • w rozprawie uczestniczyli wszyscy świadkowie,
  • sąd rozpatrywał wszystkie okoliczności przestępstwa,
  • sąd wysłuchiwał świadków, a na końcu oskarżonego,
  • po ogłoszeniu, wyrok był natychmiast wykonywany,
  • nie istniała instytucja apelacji.
  • kobiety nie mogły składać zeznań podczas rozpraw sądowych – gdyż uważano, że kobiety z natury swojej są podstępne i kłamliwe.

Jeśli ktoś był oskarżony o zabójstwo, które popełnił w obronie własnej, nigdy nie był karany śmiercią.
Zakres kar był różnorodny i zależał od pozycji społecznej. Szlachta inkaska była karana publicznym ośmieszeniem lub utratą stanowiska, a zwykły mieszkaniec wygnaniem lub torturami. Inne formy kary to: nagana, karne zesłanie na plantacje koki, karne przesiedlenie w inny region państwa, zrzucenie kamienia na plecy z wysokości 1 metra.

Karę śmierci wykonywano poprzez:

  • stracenie ze skały,
  • ukamieniowanie,
  • powieszenie za stopy,
  • wtrącenie do lochów z dzikimi zwierzętami,
  • roztrzaskanie głowy maczugą.

Kara u Inków

Więzienia miały różne poziomy rygoru, zabezpieczenia i straży.

Jeśli przestępstwo popełniał arystokrata, lub jeśli zaniedbał swoje obowiązki, to skazywano go na karę więzienia i zamykano w najbliższej twierdzy dla arystokratów.
Jeśli przestępstwo popełnili urzędnicy niższej rangi, zamykano ich w domu jednego z arystokratów rady imperialnej. Przestępców z gminu, niebezpiecznych lub bardzo ważnych, posyłano do więzień pilnowanych przez odpowiednie straże.

Zwykły obywatel, należący do grupy runa, podlegał jurysdykcji lokalnego curaca. Curaca z kolei kontrolowany był przez tocricoc – wyższego urzędnika państwowego. Curaca miał jednak możliwość odwołać się do Inki, jeśli nie zgadzał się z opinią urzędnika.
Urzędnik mógł wytoczyć proces wobec curaca w następujących przypadkach:
– gdy ten nie wykonał rozkazu Inki;
– prób rebelii;
– opieszałości w nadzorowaniu swoich poddanych;
– nieobecności podczas ceremonii państwowych i religijnych;
– nadużyć w stosunku do  swoich podanych;
– wymagania od poddanych usług na cele osobiste.
Karą dla curaca było utracenie władzy, ale gdy proces dotyczył rebelii wobec Inki, to winowajcę i jego rodzinę karano śmiercią.
Nad uczciwością urzędników, tych zwykłych jak i tych najwyższego stopnia czuwał tocoiricoc – sędzia lub wizytator, dokonujący drobiazgowych kontroli wykonywanych przez nich prac i uczciwości. Kontrole były jawne, ale czasem przeprowadzane sekretnie, by wykazać nadużycia lub korupcję.
Karano czasem całe plemiona. Ponieważ na północy kraju niektóre plemiona (głównie Pasto i Quillacinga) znane były ze zjadania wszy, Inca Huayna Capac by oduczyć ich tego zwyczaju nakazał im spłacanie miesięcznego podatku w formie tyczek wypełnionych złapanymi wszami.
Za zaniedbanie nawodnienia pola karano publicznym uderzeniem kamieniem po plecach (3-4 uderzenia) lub chłostaniem ramion i nóg wiklinowymi rózgami.

Inkowie byli zwolennikami surowych kar i wyroków śmierci. I do tego często używali papryczek chili. Wymierzając kary dla wrogów i ludzie złego zachowania, czyli cudzołożników i gwałcicieli, związali ich, wieszali do góry nogami na ogniskiem z palącą się suszoną papryczką chili. Żrący, gęsty i ostry dym podrażniał oczy i utrudniał oddychanie, czasami powodując śmierć przez uduszenie.

W Cuzco znajdowało się więzienie, zwane Sapán Inca, zarezerwowane dla arystokracji, czyli tzw. długouchych, curacas, dzieci Inków i kapitanów twierdz.
Jednym z typów więzień było sancahuasi, czyli miejsce całkowicie zamknięte, wybrukowane spiczastymi i ostrymi skałami. Dodatkowo pomieszczenie takie wypełnione było drapieżnymi i jadowitymi zwierzętami. Do takiego więzienia wtrącano za poważne przestępstwo przeciwko Ince. Skazany zazwyczaj ginął, będąc pożartym przez zwierzęta. Jeśli jednak przeżył, otrzymywał od Inki ułaskawienie i przywracano mu wszystkie jego godności i przywileje.
W Machu Picchu znajduje się kompleks więzień, w których zainstalowano specjalne kamienne kanały, by mogła nimi spływać krew. Można zatem sądzić, że skazani poddawani byli torturom lub wykonywano tam kary śmierci.

Posłuszeństwo wobec Inki

Inka był synem Słońca, najważniejszą osobą w państwie. Bez jego zgody nie można było podjąć żadnej decyzji, wykonać żadnej czynności. Poddani byli pełni szacunku dla jego majestatu, ale równocześnie przestrzegali zasad które obowiązywały wszystkich, a mianowicie:

  • nie można było spojrzeć Ince w twarz;
  • nie można było żądać bezpośredniej rozmowy z Inką – było to traktowane jako świętokradztwo;
  • odwiedzający Inkę mogli z nim rozmawiać jedynie przez specjalna kurtynę, trzymaną przez dwie z jego żon, by oddzielić Inkę od reszty śmiertelnych;
  • osoby odwiedzające Inkę mogły się z nim spotkać tylko na boso i z ciężarem na plecach, co miało symbolizować poddaństwo;
  • zabronione było dotykanie Inki – można było czasem pocałować prawe kolano Inki, ale tylko za pozwoleniem Inki i był to wyraz szczególnej łaski wobec takiej osoby.

Wzajemny szacunek

W kulturze Inków ważne było to co pochodzi od Inki, ale ważne było też to, co pochodziło ze stolicy, czyli z Cuzco (pochodziło z niej lub z jej okolic). Jeśli na drodze spotkały się dwie osoby, to szacunek i cześć okazywała najpierw osoba idąca do Cuzco. Szacunek należało okazać także najpierw osobie pochodzącej z Cuzco, lub w stolicy urodzonej.
Dotyczyło to także roślin, te pochodzące ze stolicy były bardziej cenione od innych.

Gdy Inca chciał okazać łaskę i przychylność swojemu rozmówcy, kładł swoją dłoń na jego lewym ramieniu.
Wyrażenie braku szacunku Inkowie mogli zamanifestować przekleństwem zupaypa wawan, co oznaczało osobę nieznanego pochodzenia, a w głębszym odniesieniu skurwysyna.
Inka, by wyrazić swój szacunek dla innych, np. podczas obrzędów lub uroczystości okazywał go w następującej kolejności:

  • arystokracji Inkaskiej, czyli osobom z rodziny królewskiej
  • wodzom, którzy zasłużyli się na polu bitwy a jednocześnie byli curaca
  • wodzom, którzy zasłużyli się na polu bitwy
  • curaca plemion z okolic najbliższych Cuzco, czyli najdłużej poddanych Inkom
  • curaca pozostałych plemion.

Zgodnie z andyjską etyką i ceremoniałem podstawową formą nawiązywania kontaktu między potencjalnymi partnerami było wzięcie udziału w rytualnym wypiciu napoju ze sfermentowanej kukurydzy, zwanego chicha. Relacja tego typu obowiązywała na wszystkich poziomach: pomiędzy równymi sobie partnerami, pomiędzy władzą a bogami oraz władcą a zmarłymi przodkami. Zaproszenie do wspólnego toastu musiało wyjść od Inki i traktowane było jako wielki przywilej, którego zaproszony musiał być świadom.

Daniny i podatki

W państwie Inków każdy musiał dać własny wkład na ogólne dobro kraju. Pracę wykonywano na polach – uprawiając ziemię, na pastwiskach – hodując lamy, lub wykonując prace rzemieślnicze – wytwarzając tkaniny, obuwie, broń, ceramikę, lub inne dobra.
Jeśli dana społeczność specjalizowała się w jednym fachu (na przykład tkała tkaniny) to zwolniona była z wyrobu obuwia lub broni.
Każda prowincja składała daninę z dóbr, które posiadała, które potrafiła sama wytworzyć, wyhodować lub uprawiać.
Starcy, kalecy lub niedołężni, z uwagi na to, że nie mogli wykonywać prac fizycznych składali daninę z wszy. Byli oni zobowiązani co jakiś czas oddać trzcinkę zapełniona wszami.
Ze składania danin zwolnieni byli wszyscy członkowie rodu królewskiego, kapłani, urzędnicy świątynni, curaca, zasłużeni wodzowie, gubernatorzy, sędziowie, urzędnicy pałacowi, żołnierze uczestniczący w wojnie, młodzież do 25 roku życia, nowożeńcy w pierwszym roku po ślubie, mężczyźni po 50 roku życia, panny, wdowy, mężatki.
Chorzy byli zwolnieni od daniny ale tylko do czasu wyzdrowienia. Jeśli chodzi o chorych, to należy dodać, że z danin zwolnieni byli ślepi, kulawi, bezręcy, okaleczeni, ale nie zwalniano ani głuchych, ani niemych – ci bowiem mogli pracować.
Daninę przynosił Indianin gdy składał wizytę przełożonemu. Jeśli nie miał nic wartościowego, to składał koszyk świeżych lub suszonych owoców.
Curaca odwiedzając Inkę mógł złożyć jako daninę cenne gatunki drewna (stosowane przy budowie pałaców), wyspecjalizowanych rzemieślników (złotników, kamieniarzy, cieśli itp.), zwierzętami (ptaki, gady, płazy, drapieżniki).
Jako daniny nie było traktowane złoto, srebro, kamienie szlachetne – dla Inków miały one znaczenie jedynie dekoracyjne, jako ozdoby pałaców, świątyń, Domów Dziewic.
Danina nie była również rtęć -Inkowie nie potrafili znaleźć dla niej zastosowania, ale wiedzieli o jej szkodliwym działaniu.

W czasach kolonialnych podatki pozyskiwał tzw. Skarb Królewski lub Fundusz Fiskalny Króla (Real Hacienda lub Caja fiscal del Rey). Zbierane podatki pokrywały wydatki administracyjne, a nadwyżkę wysyłano do Głównej Kasy w Limie (Caja Real de Lima), a następnie do Hiszpanii.

Wśród podatków płaconych koronie przez wicekrólestwo były:

  • Quinto Real (Quinto del Rey) – jedna piąta wyekstrahowanych metali lub znalezionych skarbów należy się Koronie
  • Tributo Personal del Indio „Osobisty podatek Indianina” – To zmusiło mieszkańca Andów w wieku 18 – 50 lat do zapłaty kwoty rocznej.
  • Alcabala – Oznacza to płatność dokonaną za zakup lub sprzedaż nieruchomości
  • Almojarifazgo – podatek płacony za wjazd i wyjazd towarów
  • Media Anata – podatek pobierany corocznie od wynagrodzeń pracowników, urzędników państwowych i urzędników.
  • Derrama – nadzwyczajne podatek jaki musieli przekazać mieszkańcy wicekrólestwa, gdy Hiszpania toczyła wojny ze swoimi rywalami w Europie.
  • Estancos – podatek nałożony na takie produkty jak sól, tytoń, zapieczętowany papier, karty do gry itp.

Zawieranie małżeństw

Zawieranie małżeństw odbywało się za pozwoleniem władcy lub jego przedstawiciela. W obecności przedstawiciela odbywały się na głównych placach miast zbiorowe zaślubiny.
Zamożny mężczyzna mógł posiadać wiele żon, a wszystko to po to, by zapewnić przyrost naturalny. Pozwolenie na wielożeństwo miał Inka, jako władca, lub inni pochodzący z inkaskiej arystokracji, w zamian za zasługi dla kraju. Jako najważniejszą żonę traktowano tą, nadaną przez władcę – określano ją mianem żony prawowitej, pozostałe żony określano mianem konkubin. Konkubiny i ich dzieci musiały słuchać i podporządkować się żonie prawowitej.
Zwykli obywatele mogli mieć tylko jedną żonę. Żony posiadali także kapłani.
Zanim nastąpiły zaślubiny następowało uzgodnienie warunków przez odpowiednich krewnych. Uzgadniano usługi jakie miał świadczyć narzeczony rodzinie narzeczonej, jak również jakie podarki lub dobra miały być wymienione. Wszystko było ustalane uwzględniając możliwości ekonomiczne tych rodzin.
W zwyczaju Inków panowała zasada sirvinahy – czyli tzw. małżeństwa na próbę. Było też tak zwane huarmi oroqoy – czyli porwanie kobiety na jedną noc. Często dopiero po takim porwaniu młodzieniec decydował się na oświadczyny.
Zaślubiny przebiegały w następujący sposób. Najpierw w domach młodego i młodej zbierali się krewni. Następnie rodzina pana młodego udawała się do ojca lub najważniejszego krewnego dziewczyny. Pan młody otrzymywał dziewczynę. Jeśli była dziewicą mężczyzna wkładał jej na prawą stopę sandał z wełny, a jeśli nie była, sandał był wykonany z ichhu – pewnego gatunku trawy wysokogórskiej.
 Ichhu - wysokogórska trawa Andyjska
Następnie obie rodziny udawały się do domu pana młodego, gdzie panna młoda wręczała swojemu mężowi koszulę z cienkiej wełny i medalion, a czasem także opaskę na głowę.
Potem do wieczora młodzi spędzali czas w towarzystwie swoich krewnych którzy dawali im rady na nową drogę życia oraz informowali o nowych obowiązkach. Następnie młodzi otrzymywali podarunki i następowała wspólna zabawa.
Po zakończeniu uczty małżeństwo uda­wało się do własnego domu, gdzie rozpoczynali pracę na przydzielonym im skrawku ziemi. Obszar i jego wielkość był odgórnie wydzielony przez administracje państwową – wystarczał do utrzymania dwóch osób i można było zasiać na nim około 50 kg kukurydzy. Po urodzeniu syna małżeństwo otrzymywało krotność tej wielkości, a za córkę połowę.

Przedstawiciele warstwy szlacheckiej lub osób uprzywilejowanych mogli posiadać – oprócz głównej małżonki – kilka żon w charakterze nałożnic.
U zwykłego ludu małżeństwo w rodzinie i między najbliższymi krewnymi było wzbronione. Jednak warstwa szlachecka mogła zawierać małżeństwa z siostrami przyrodnimi oraz pierwszymi kuzynkami, pod warunkiem, że stawała się ona małżonką oficjalną. Zwyczaj ten nawiązywał do tradycji i – jak uważali Inkowie – gwarantował zachowania czystości boskiej krwi.
Dodatkowe żony Inkowie zdobywali najczęściej na wojnach lub otrzymywano je jako prezenty i wyróżnienia od władcy. Większa ilość żon tak zwanych” ubocznych” uważana była przez Inków za objaw powagi i bogactwa, Żoną taką można było odstępować innym. Kroniki hiszpańskie wspominają o instytucji małżeństwa próbnego, jakie stosowano w niektórych prowincjach.
Gdy umierała żona przedstawiciela warstwy szlacheckiej  mąż musiał nosić czarną odzież i w przeciągu roku nie wolno mu było wejść ponownie w związek małżeński. Potem mógł się ożenić, nie mogła to być jedna z jego ubocznych żon.
U zwykłej ludności praktykowano monogamię. Gdy umierała żona mieszkańca klas niższych było to uważane za karę boska za grzechy. Mąż nie mógł się ponownie ożenić przez dwa lata – zatem nie miał żony, jak również pomocy w pracach domowych.
Gdy umierał mąż, jego syn dziedziczył te żony drugorzędne, które nie urodziły zmarłemu dzieci, a oficjalna żona nie mogła ponownie wyjść za mąż, mógł ją odziedziczyć jedynie brat zmarłego małżonka.

Gdy umierał Inka, po zakończeniu ceremonii żałobnych, nowy władca żenił się ze swoją siostrą. Inka w otoczeniu orszaku królewskiego udawał się do domu dziewczyny. Ulice były wyłożone kosztownymi materiałami. Gdy wchodził do domu wybranki, ta rzucała mu się do nóg. Inka podnosił ją, wręczał bogato zdobione szaty i prosił by się w nie ubrała. Potem na jej prawą stopę wkładał haftowany złotem sandał. Kobieta otrzymywała w darze od Inki specjalnie wybrane służki – ich liczba mogła wynosić nawet 100. Potem oboje udawali si do Świątyni Słońca, gdzie odbywała się ceremonia, gdyż coya symbolizowała połączenie się Inki ze Słońcem, które coya reprezentowała. Urzędnicy rozlewali ceremonialnie bogom chiche, a kapłan zabijał na ofiarę dwie białe lamy. Ceremonie trwały do trzech miesięcy.

Zapraszam do odwiedzenia strony na Facebook