Bitwa pod Las Salinas (1538)

W kronikach możemy znaleźć dwie daty tej potyczki – znanej jako bitwa pod Las Salinas. Inkaska nazwa tej miejscowości brzmiała Cachipampa.
Jedne wskazują 6 kwietnia 1538 roku, inne bardziej precyzyjnie wskazują, iż była to niedziela 26 kwietnia – w dniu św. Łazarza.

Pobliskie wzgórza pełne były indiańskiej ludności, gdyż na wieść o zbliżającej się bitwie pomiędzy Hiszpanami przybyła ich tu znaczna ilość. Wśród nich wielu było też szpiegów ukrywającego się w górach Manco Inca, którzy przekazywali mu szczegółowe informacje o bratobójczych walkach Hiszpanów.

Miejscem walki była obszerna równina, oddalona o jedną mile od Cuzco (około 3 km), otoczona pasmem niewysokich pagórków. Charakterystyczną cechą równiny były liczne doły, w których osadzała się sól z podziemnych słonych źródeł. Dlatego właśnie Hiszpanie nazwali ją Las Salinas — „Solanki”.

Środkiem tej równiny płynęła szeroka, ale płytka rzeka Cachimayo, której brzegi były grząskie i bagienne.

Po obu jej brzegach swoje pozycje zajęły wrogie armie. Pierwsza to armia sześćdziesięcioletniego Francisco Pizarro, który przebywał w Limie, dlatego  dowództwo powierzył swojemu trzydziestoośmioletniemu bratu Hernandowi. W skład armii wchodziło ośmiuset Hiszpanów i kilka tysięcy lojalnych im krajowców. Inne źródła podają, że oddziały Pizarro składały się z 700 żołnierzy, większości piechurów, wspartych oddziałem arkebuzów, niewielki oddział konnych i 12 armat.
Armię Almagra stanowiło 500 żołnierzy, z których ponad połowę stanowiła jazda, piechurzy uzbrojeni w piki, kilkanaście muszkietów i 6 falkonetów.

W taktyce Pizarra nie piechota dowodzona przez Antonio Valdivie była najważniejsza, ale kolumna osiemdziesięciu portugalskich piechurów flandryjskich, uzbrojonych w nowoczesne muszkiety o nie znanej dotychczas sile ognia. Długa na metr broń palna była bardzo popularne w Europie, bo jej ołowiane pociski przebijały najgrubszy pancerz, pozwalając unikać walki wręcz. Pizarro wiedział także, że Almagro dysponuje jedynie kilkunastoma przestarzałymi rusznicami, a atak kawalerii w tym pagórkowatym terenie nie dawał szansy powodzenia.

Przynajmniej dwustu żołnierzy Hernanda miało do dyspozycji konie, kompletne zbroje, lance oraz szpady. Jazdę Hernando podzielił na połowę i każdą część umieścił na skrzydłach – jedną z nich dowodził sam w pełnej zbroi, okryty pomarańczową peleryną i w hełmie przystrojonym białym piórem.

Pięciuset uzbrojonych piechurów stało w środku, dźwigając tarcze i szpady, trzymając w górze monarsze chorągwie rozmaitych królestw Hiszpanii. W pierwszym rzędzie stała setka kuszników.

Druga armia należała do Diego de Almagra, który chociaż przebywał w Cuzco, to z uwagi na chorobę nie mógł w niej czynnie uczestniczyć. Niemal rok po tym, jak Almagro nocnym atakiem zdobył w roku 1537 Cuzco, teraz musiał bronić miasta przed atakiem „pizarrystów”. Na wzgórze w pobliżu Cuzco został zaniesiony w lektyce, skąd obserwował przebieg bitwy wraz ze swoim synem Diego de Almagro „Młodszym” i kilkoma towarzyszami z ugrupowania „almagrystów”. Armią Almagra dowodził jego marszałek Rodrigo de Orgonez – niepiśmien­ny syn żydowskiego szewca.

Orgonez miał prawie dwustu żołnierza mniej od Pizarra, ale znaczną przewagę w kawalerii, co miało dać mu przewagę taktyczną.

Orgonez swoje wojska ustawił tak, że piechota na środku, nieco z tyłu na dogodnym wzniesie­niu rozmieścił nieliczną artylerię. Całą siłę ofensywną miała stanowić kawaleria rozmieszczona na skrzydłach – której jednym ze szwadronów osobiście dowodził Orgonez.

W skład armii wchodziło dwustu czterdziestu kawalerzystów, około dwustu sześćdzie­sięciu piechurów i sześć armat. Oddział Hiszpanów uzupełniało sześć tysięcy krajowców z maczugami i procami, będących pod rozkazami niedawno koronowanego Paullu Inca (inne źródła podają liczbę dziesięciu tysięcy Indian). Zadaniem Indiańskich wojowników rozmieszczonych na obrzeżach równiny było zabijanie Hiszpanów chcących uciec z pola bitwy, i to bez względu na to, po której stronie walczyli. Orgonez przewidywał, iż Hernando Pizarro nie zaatakuje pierwszy mając nawet większą liczbę ludzi, zdając sobie sprawę, jaka masakra czekała by jego żołnierzy na otwartym polu. Sądził, że „pizarryści” w ostatniej chwili rozproszą się i spróbują obejść skrzydłami, mając nadzieję dostać się do Cuzco i zająć je, unikając otwartej walki.

Schemat bitwy - Bitwa pod Las Salinas (1538)

Wojska Hernanda stały pod sztandarem z herbem Pizarrów – dwoma niedźwiedziami po obu stronach wierzby, a wojska Almagra pod sztandarem z godłem cesarza – czarnym orłem Habsburgów w białej, gronostajowej obwódce.

Sztandar Pizarro - Bitwa pod Las Salinas (1538) Sztandar Almagro - Bitwa pod Las Salinas (1538)

Kiedy już w obu armiach dawno zakończyły się msze polowe i kapelani pobłogosławili idących w bój, nadal nikt nie dawał sygnału do ataku.

Oczekiwanie przerwał sygnał trąbki dochodzący z obozu Pizarra. Oddział Orgońeza przygotował się do odparcia ataku, ale okazało się że od strony Pizarra w stronę Orgoneza podąża Fuentes – parlamentariusz trzymający w ręku białą chorągiew.

Zbliżając się do brzegu zawołał: „Od naczelnego wodza posłanie do Rodrigo Orgońeza. Pan mój i wódz naczelny zawiadamia, że nosi na zbroi pomarańczową aksamitkę i że walczyć będzie na lewym skrzydle. Zawiadamia zaś o tym po to, żeby Rodrigo Orgońez wiedział, z kim unikać ma zwady”.

Rozgniewany tym Orgonez odpowiedział „Nie godzi się parlamentariusza z białą chorągwią słać na stryczek, ale nie wadzi ukarać go za chamstwo i zuchwalstwo” – i kiedy to powiedział uderzył Fuentesa w twarz tak mocno , że zalał się on krwią z ust.

Jak tylko Fuentes wrócił do obozu, Gonzalo Pizarro z okrzykiem „Król i Pizarro !” poprowadził swój oddział kopijników do ataku. Swoje salwy oddali arkebuźnicy a chwile potem kusznicy, wyposażeni w strzały z metalowymi gro­tami.

Ta sytuacja zaskoczyła Orgóńeza, który liczył, że  Hernando będzie unikać walki, a tymczasem musiał patrzeć, jak jego żoł­nierze i konie upadają ranne lub zabite na ziemię.

Z przeciwległego wzgórza ogień otworzyły falkonety Orgoneza. Kilku Pizarrystów padło zabitych, ale reszta oddziału dotarła do artylerii i uniemożliwiła oddanie drugiej salwy.

W tym momencie do ataku z prawej flanki ruszył Orgońez z okrzykiem „Król i Almagro!”, prowadząc swoich stu żołnierzy ciężkiej jazdy.

Ponieważ wojska Pizarra trzymały się w głębi pola, Orgonez bez przeszkód przeszedł rzekę i na drugim brzegu kłusem ruszył na nieprzyjaciela.

Obie armie natarły na siebie, piechurzy szpadami i pikami, a jeźdźcy lancami. Wśród odgłosów walki dało się słyszeć wołane przez obie strony „Santiago!”, „Na Pismo Święte, za mną, na śmierć!” albo „Boże, zacho­waj Króla!”.

Pizarryści po krótkim oporze zaczęli się cofać, a przewaga była po stronie Orgoneza. Ten wśród przeciwników dostrzegł rycerza w pomarańczowym welwecie i natychmiast ruszył do niego. Ponieważ wcześniej złamał swoja lancę, teraz atakował trzymając w prawej ręce miecz, a w lewej na długim rzemieniu ciężki obuch. Tym właśnie obuchem obalił rywala, a sądząc że był to Hernando zakrzyknął „Pizarro zabity”. Oddziały Pizarro wycofały się, ale Orgonez nie zezwolił ich gonić, lecz poprowadził atak na prawe skrzydło kawalerii „pizarrystów” gdzie bój toczył oddział Pedro de Lermy.

Kiedy Orgonez dotarł do Lermy spotkała go bolesna niespodzianka, ponieważ Valdivia uruchomił właśnie wtedy oddział swoich muszkieterów, których do tej pory nie angażował w walkę. Ustawieni w cztery dwudziestoosobowe czworoboki muszkieterzy strzelili ogniem w odsłonięty bok kawalerii Orgońeza. Kilkanaście metrów dalej druga i kolejna salwa poszarpała szwadron. Powstał wielki zamęt, ranne konie wpadały w wyrwy i doły, których było to sporo, wpadając w nie łamały nogi i przygniatały swym ciężarem obalonych jeźdźców. Zanim dojechał tu rozproszony wcześniej oddział „pizarrystów” czwarta salwa z muszkietów rozbiła bezradnie kłębiących się ludzi i koni. Orgońez w pierwszej salwie został ciężko ranny w głowę, a teraz stracił wierzchowca. Stał na chwiejnych nogach z mieczem w ręku. Kiedy obskoczyli go żołnierze Pizarra spytał: „Czy jest wśród ichmościów oficer, któremu mógłbym się poddać?”.

W odpowiedzi usłyszał „Jam jest” – ale z uwagi na zakrwawiona twarz nie widział że rozmawia w Fuentesem. Kiedy wyciągnął w kierunku rozmówcy miecz, usłyszał słowa „Nie miecz twój, lecz głowa mi potrzebna”. Fuentes potężnym ciosem strącił jego głowę.

W tym czasie Pedro de Lerma, który na lewym skrzydle sforsował rzekę, został otoczony z obu stron. Wiedział że zbliża się jego śmierć, ale wcześniej chciał wymierzyć sprawiedliwość Hernandowi, że to jak oszukał Orgońeza. Wcześniej dwukrotnie był już blisko niego, ale w ostatnim momencie walczący ich rozdzielali. Hernando w tym czasie wycofał się na ubocze i patrzył, jak Valdivia prowadził przez rzekę muszkieterów na pomoc znajdującemu się jeszcze w opałach Gonzalowi. Kiedy de Lerma zobaczył Hernanda skierował konia w jego kierunku. Hernando zauważył atak, chciał go wyprzedzić i z wolna ruszył na przeciwnika. Ponieważ Hernando lepiej od Lermy operował włócznią ugodził nią nie osłonięte udo rywala. Ale kiedy konie zwarły się bokami, Lerma był szybszy, chwycił zwisający u siodła młotek i wymierzył potężny cios w głowę Pizarra. Hernando uchylił się, ale obuch roztrzaskał mu nabiedrznik i dotkliwie pokaleczył. Na ratunek wodzowi stanęło kilku żołnierzy i w parę chwil potem Lerma był obezwładniony. Na ten widok panika ogarnęła resztki walczącej jeszcze konnicy Almagra.

Armia Almagra była w coraz trudniejszej sytuacji. Na domiar złego, kiedy stało się oczywiste, że siły Almagra są mniej liczne i bliskie porażki, Paullu rozkazał uderzać maczugami w ludzi Almagra, nie Hernanda. Indianie szukając najlepszego rozwiązania dla siebie szybko zmienili swojego sojusznika i przeszli na stronę Pizarra.

Uświadomiwszy sobie, że bitwa jest przegrana, opuszczony przez swoich tragarzy, Diego de Almagro schwytał muła i ruszył z powrotem w kierunku Cuzco. Po drodze dotarł do fortecy  Sacsayhuaman, mając nadzie­ję uniknąć tam schwytania bądź śmierci. Wspiąwszy się do jednej z trzech wież wyciągnął szpadę i szykował się do stawiania ostatniego oporu. Tymczasem resztki pobitych sił Almagra skierowały się do Cuzco, usiłując uratować własne dobytki i następnie uciec, ale wojska Hernanda ruszyły za nimi w pościg.

Obraz pobojowiska był żałosny. Kiedy walka się skończyła i rywalizujące oddziały opuściły pole, Indianie obserwujący walkę zsunęli się ze wzgórz i odzierali zabitych, dobijali rannych, kradnąc broń i mienie.

Cała walka trwała prawie dwie godziny. Jeśli chodzi o ofiary w źródłach i kronikach wspomina się że zginęło 9 pizarrystów (lub 30) i 120 almagrystów – łącznie nie zginęło więcej niż 150 Hiszpanów.

W kilka lat po tych wydarzeniach, na polu bitwy postawiono ku pamięci poległych Hiszpanów kościół pod wezwaniem Świętego Łazarza.

W całym mieście zapanował chaos, bo ludzie Almagra uciekali ze swoimi dobrami, a ludzie Pizarra łapali ich i okradali, kłócąc się i bijąc wzajemnie. przystąpili do rabunku, kłócili się i okładali wzajemnie nad łupami.

W tym całym zamieszaniu, gdy do miasta prowadzono rannych , oddział kawalerii Pizarra wyjechał do Sacsayhuaman na poszukiwanie Almagra. Nie mając żywności ani wody i wiedząc, że armaty są w stanie zamienić w gruzy inkaską wieżę w której się schronił, Almagro ostatecznie postanowił się poddać.

Został zabrany do miasta i uwięziony w inkaskiej świątyni Słońca, dokładnie w tej samej izbie, gdzie wcześniej on więził Hernanda Pizarra. 

Hernando więził Almagro obiecując mu spotkanie ze swoim starszym bratem. Diego de Almagro wierzył, że związek między nim a dawnym partnerem da się jakoś naprawić i cierpliwie czekał na przybycie Francisco Pizarra z Limy. Mijały jednak dni, tygodnie i miesiące, a Pizarro nie przybywał do Cuzco.

Chory i załamany Almagro przedstawiał żałosny widok. Powoływał się na swój wiek, a także na swoje zasługi dla Korony. Ale jego błagania nie poruszyły Hernanda Pizarra, który nie wybaczył mu własnej niewoli oraz poniżenia – Diego de Almagro przebywał w niewoli niemal trzy miesiące, aż Hernando oznajmił mu, że w niejawnym procesie sądowym został skazany na śmierć.

8 lipca 1538 roku Diego de Almagro odbył ostatnią spowiedź, a polem podyktował w swojej celi ostatnią wolę notariuszowi. Jeszcze tego samego dnia na wielki plac miasta Almagro został stracony. Przy dźwięku bębnów odcięto mu głowę, i za tknięto ją na pikę. Następnie nagie ciało Almagra zostało owinięte w całun i oddane jego afry­kańskiemu niewolnikowi, by pochował je w miejskim klasztorze zakonu Miłosierdzia.

Zapraszam do odwiedzenia strony na Facebook

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments